sobota, 23 sierpnia 2014

Tancerka w złotych pantofelkach :)


W końcu się przemogłam i stworzyłam nową panienkę :) Jakoś tak po powrocie z wakacji trudno mi się zebrać do kupy i stworzyć coś konkretnego. Niby w głowie tyle pomysłów się kłębi, a jak przychodzi co do czego, to ręce nie wiedzą, co z tą modeliną zrobić :D Powoli jednak zaczynam budzić się z tego letargu, czego efektem jest ta dziewczynka.


Miało być lekko, zwiewnie i przyjemnie, dlatego postawiłam na delikatne kolory, a co by mdło nie było, przełamałam je złotem. Początkowo miała być bosa, jednak gdy ją skończyłam, stwierdziłam, że czegoś mi w niej brakuje. Dorobiłam więc złote pantofelki. Kiedy na nią patrzę, w wyobraźni widzę, jak tańczy pośród polnych kwiatów, nazwałam ją więc tancereczką :) 



Naszyjnik zgłaszam do sportowego wyzwania w Szufladzie :)


Bo przecież sport to nie tylko piłka nożna czy lekkoatletyka, ale także coś tak niezwykle kobiecego jak taniec:)

piątek, 22 sierpnia 2014

Jak prawidłowo wypalać modelinę?


Zdawałoby się, że temat oczywisty, bo przecież instrukcja wypalania znajduje się na każdej kostce modeliny, ale jednak wciąż budzący wiele wątpliwości. W dzisiejszym poście chciałabym przybliżyć Wam ten temat, oraz uświadomić, jak niezwykle istotny jest to proces.
Hasła "wypalanie modeliny" użyłam nieprzypadkowo. Otóż jest to jedyna możliwość, która gwarantuje uzyskanie najwyższej możliwej trwałości masy termoutwardzalnej. W Internecie możemy spotkać się z tym, że wiele osób gotuje modelinę we wrzącej wodzie. O ile podczas zabawy z dziećmi modeliną szkolną jest to dopuszczalne, to przy pracy z masami profesjonalnymi już nie. Po pierwsze szkoda w ten sposób niweczyć swoją pracę i niszczyć modelinę, a po drugie gdy sprzedajemy swoje dzieła, szkodzić swojej opinii. Modelina utwardzona w ten sposób po prostu jest nietrwała. Poza tym, podczas gotowania bardzo często tworzy się na niej biały osad, kolory mogą blaknąć, a cała praca odkształcać się - modelina w garnku będzie podskakiwać jak jajko, nie trudno więc o uszkodzenia.

Wiemy już, że modelinę wypalamy. Możemy to robić w zwykłym domowym piekarniku. Nie musicie mieć obaw o swoje zdrowie - masy polimerowe są przebadane i nie wydzielają niekorzystnych substancji. Jedyne, co możemy czuć to dość specyficzny zapach, a czasem smrodek gdy modelinę przypalimy :P Całkiem fajnym gadżetem są mini piekarniki, które możemy kupić za ok.100zł. Większość z nich nie posiada jednak gałki do ustawiania temperatury, trzeba więc jej pilnować samemu za pomocą termometru. Chodzą również słuchy o wypalaniu w mikrofali. Ja jednak nie ufam temu urządzeniu i w domu go nie posiadam, także nie mam możliwości sprawdzenia tej opcji.

Masę termoutwardzalną możemy wypalać bezpośrednio na blaszce, gdyż nie będzie do niej przywierać. Jak już wcześniej pisałam, sama korzystam z kafelka, na którym lepię, a po zakończonej pracy po prostu wkładam go do piecyka, bez obaw, że coś mi się zniszczy przy przenoszeniu. Możemy korzystać również papierów do pieczenia, naczyń żaroodpornych, czyli wszystkiego, czego normalnie używamy do pieczenia. 

Przejdźmy do tego, jak ustawić nasz piekarnik.                                                               
Gałkę przekręcamy tak, by działały zarówno grzałka górna i dolna. Pozwoli to na równomierne, obustronne utwardzanie modeliny. Następnie ustawiamy temperaturę. Optymalny zakres to ok. 110-140*C Przy włączonym termoobiegu, temperaturę należy ustawić o 10*C niższą. Warto również zwrócić uwagę na to, że nie zawsze temperatura na gałce równa się rzeczywistej temperaturze w piekarniku, dlatego dla pewności warto sprawdzić termometrem, czy jest ona odpowiednia.
Producent zaleca wkładanie modeliny do uprzednio nagrzanego piekarnika, ja zaś umieszczam ją w chłodnym piekarniku i po prostu dodaję ok. 5-8 min do ogólnego czasu wypalania. Mam wrażenie, że w ten sposób figurki są bardziej elastyczne. Nie wiem, może to kwestia tego, że płynny zmiękczacz zawarty w masie wyparowuje powoli i stopniowo wraz ze wzrostem temperatury. Najczęściej utwardzam masę w 115/120*C Czas wypalania uzależniamy od grubości i wielkości wykonanego projektu, jednak nigdy nie powinien być krótszy niż 20-30min (chyba, że wypalamy projekt etapami, wtedy pierwsze pieczenie może być krótsze, a dopiero przy kolejnych czas wydłużamy). Jak już wcześniej napisałam, pod wpływem temperatury płynny zmiękczacz zaczyna wyparowywać, a cząsteczki PCV zaczynają łączyć się ze sobą, tworząc zwartą strukturę. Przy zbyt krótkim czasie wypalania, całość tej substancji nie zdąży wyparować, a cząsteczki nie połączą się w pełni, przez co po wypaleniu modelina będzie się po prostu łamać, a nawet i kruszyć. Proces wypalania możemy zakończyć na dwa sposoby. Utwardzony przedmiot wyciągnąć z piecyka i  pozostawić do samodzielnego wystudzenia, albo jeszcze gorący umieścić pod strumieniem zimnej wody. Dzięki zahartowaniu, modelina stanie się jeszcze bardziej wytrzymała na uszkodzenia (stracić może przy tym nieco na swej elastyczności) oraz pozbędziemy się mikropęknięć, powstałych podczas pracy.
Przedmioty wykonane za masy termoutwardzalnej z wyższej półki, jak FIMO czy Premo!, mogą okazać się do niczego, jeżeli nie zadbamy o to, by proces wypalania przebiegał prawidłowo. Dlatego zwracajmy większą uwagę na ten etap, a długo będziemy cieszyć się naszymi dziełami :) 
Na koniec zostawiam Wam jeszcze link do filmiku, który nagrałam w zeszłym roku. KLIK Demonstruje on, jak zachowuje się dobrze wypalona modelina. Nawet takie cieniutkie elementy jak nóżki, nie mają prawa się złamać :) 

Pozdrawiam Was cieplutko!

piątek, 15 sierpnia 2014

Szyję z sutasz.info - wisior z jadeitem


Czasem tak mam, że lubię zająć się czymś innym, niż lepieniem z modeliny. Odkrywanie nowych technik i poszerzanie horyzontów sprawia mi zawsze wielką frajdę :) Historia tego wisiora zaczyna się od błękitnego jadeitu, który podczas porządków w przydasiach niezwykle przyciągnął moją uwagę. Leżał sobie wśród innych kamyków już od roku, pomyślałam więc, że czas najwyższy coś z nim zrobić. Oczywiście pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, było ubranie go w modelinowy kubraczek. Po kilku próbach doszłam do wniosku, że został mu przewidziany inny los, skoro tak uparcie mi nic nie wychodzi ;) Chwilowo poszedł więc w odstawkę, aż do czasu, gdy trafiłam na wyzwanie na stronie www.sutasz.info 
Polegało ono na stworzeniu wisiora według tutorialu opracowanego przez Dora Maar. Postanowiłam więc spróbować swoich sił :) Zainspirowana pracą przykładową stworzoną przez Moscę, zaczęłam od obszycia jadeitu maleńkimi koralikami Toho. Robiłam to pierwszy raz w życiu i powiem Wam, że nie jest to wcale takie trudne, a dodaje kamieniowi uroku, prezentuje się tak jakoś dostojniej :)
Ogólnie to szło mi to dość mozolnie. Jest to mój drugi wisiorek i to po rocznej przerwie. Nie obyło się bez problemów z wszywaniem bocznych jadeitów czy kocich oczek, ale myślę, że aż tak źle nie wygląda :P Na koniec obszyłam jeszcze skórkę koralikami, a potem podkleiłam ją z tyłu pracy ukrywając sznureczki.




Pozdrawiam Was cieplutko :*

czwartek, 14 sierpnia 2014

Od czego zacząć? Część trzecia - dodatki


Witam Was wszystkich serdecznie :)
Dziś trzecia i ostatnia już część poradnika dla początkujących. Tym razem kilka słów o dodatkach, czyli o tym, co może posłużyć nam do urozmaicenia i nadania charakteru naszym pracom powstałym z modeliny.

Na pierwszy ogień, najbardziej popularne suche pastele. Niezbędne w miejscowym cieniowaniu modeliny. Wystarczy zetrzeć je na proszek, który następnie, za pomocą pędzelka nanosimy na modelinę. Ciekawą alternatywą dla pasteli są kredki Bambino, które możemy zastosować w ten sam sposób. Sproszkowane pigmenty również posłużą nam do zabarwienia masy, jednak tutaj efekt będzie już bardziej wymiarowy, a to za sprawą drobinek miki, które rozpraszając światło, sprawią, że modelina nabierze blasku. Niestety jest to dość kosztowny wydatek. Znaleźć je możemy głównie w sklepach internetowych na dziale scrapbooking, albo w sklepach zagranicznych za pomocą platformy ebay. Tańszym zamiennikiem będą perłowe i metaliczne cienie do oczu. Tutaj jednak trzeba być ostrożnym, bo nie wszystkie chcą trzymać się masy, dlatego zanim zaczniemy nimi pracować, warto zrobić próbkę na kawałku modeliny. 

Tusze alkoholowe są rewelacyjnym wynalazkiem zwłaszcza w pracy z modeliną transparentną. Dzięki nim, nie traci ona na swojej przejrzystości, jak w przypadku barwienia jej za pomocą wymieszania z innym kolorem modeliny. Wystarczy dodać kilka kropel i wyrobić w dłoniach. Można je również dodawać do barwienia FIMO Liquid, tj. płynnej modeliny zwanej inaczej żelem dekoratorskim. Swoje główne zastosowanie ma w robieniu transferów, ale w świecie modelinowym stosowana jest głównie do tworzenia słodkiej biżuterii (nadzienia, konfitury, itp.). Ja używam go też czasem do zmiękczania zbyt twardej modeliny. Poza tuszami, FIMO Liquid można barwić sproszkowanymi pastelami, farbami olejnymi lub po prostu barwnikami w płynie.Wypala się go jak zwykłą modelinę. Farby również mogą okazać się przydatne. Należy jednak zwrócić uwagę na ich rodzaj. Otóż, farb akrylowych nie powinno dodawać się do płynnej modeliny, gdyż może się ona rozwarstwiać. Będzie za to idealna do malowania wypalonej już masy. Farbą olejną zaś nie powinniśmy malować wypalonej modeliny, gdyż może ona (farba) po prostu nie zaschnąć. Ot, taka ciekawostka ;)

Żywice epoksydowe także mogą okazać się przydatne. Niezastąpione w tworzeniu efektu tafli wody czy po prostu użyta jako "szkliwo" albo wypełnienie stworzonych przez nas wzorów. Niekiedy używana jest także do wypełniania szklanych buteleczek, gdzie imituje syropy/konfitury.

Folie aluminiowe, do złoceń, metaliczne wykorzystujemy głównie w technice mokume gane, ale w połączeniu z tuszami alkoholowymi i płynną modeliną również będą dobrze się spisywać.

Brokaty, jedne z moich ulubionych dodatków :) Tanie jak barszcz, a mają wiele zastosowań. Najlepiej szukać ich na allegro pod nazwą ozdoby do paznokci. Za 100 woreczków zapłacimy 15zł przy darmowej przesyłce. Cyrkonie i kryształki, które również kocham, idealnie nadadzą się do tworzenia wisiorów. Trzeba jednak zwrócić uwagę, by były szklane, ponieważ akrylowe roztopią się podczas wypalania w piecu.

Czasami zdarzy się tak, że potrzebujemy skleić ze sobą dwa modelinowe elementy lub też po prostu przykleić je do metalowej bazy. Odradzam tutaj stosowanie klejów cyjanoakrylowych jak Kropelka czy Super glue. Nie są wystarczająco trwałe i gwarantuję Wam, że takie połączenie po jakimś czasie po prostu się rozpadnie. Najlepsze są kleje dwuskładnikowe, ale trochę z nimi zabawy. Dlatego zaczęłam szukać czegoś innego i trafiłam na Bostik all purpose, mój ideał! Schnie ok. 2h, a całkowitą trwałość uzyskuje po 24h. Jest stosunkowo niedrogi, bo za tubkę 50ml przy dobrych wiatrach zapłacimy ok. 10zł.

Gdy chcemy nadać modelinie połysku, możemy to zrobić na dwa sposoby. Wygładzić za pomocą papieru ściernego o różnych gradacjach, a następnie wypolerować miękkim materiałem, albo użyć lakieru. Ich wybór jest naprawdę ogromny i tak naprawdę nie ma większej różnicy, jaki zastosujecie. Najważniejsze jest jednak to, by był to lakier na bazie wody. Może mieć on wykończenie błyszczące, satynowe lub półmatowe. Absolutnie nie używajcie lakierów do paznokci! Po jakimś czasie zaczną one rozpuszczać modelinę i Wasza praca pójdzie na marne.

To by było na tyle :)
Seria "Od czego zacząć" dobiegła już końca. Mam nadzieję, że zawarte w niej informacje okazały się przydatne, a Wasze wątpliwości zostały rozwiane. Jeżeli macie jakieś pytania, zachęcam do ich zadawania - na wszystkie chętnie odpowiem :)

Pozdrawiam Was cieplutko!

sobota, 9 sierpnia 2014

Od czego zacząć? Część druga - narzędzia


Witajcie Kochani po długiej przerwie :)
Dziś przychodzę do Was z drugą częścią serii "Od czego zacząć", w której będę mówić o narzędziach i gadżetach pomocnych w modelowaniu i obróbce mas plastycznych.

Wybór narzędzi przydatnych w pracy z masami plastycznymi jest przeogromny. Ich zakup w dużej mierze uzależniony jest od techniki i oczywiście zasobności naszego portfela. Tym drugim nie trzeba się jednak martwić, ponieważ zawsze można znaleźć tańszą (i wcale nie gorszą!) alternatywę :)

Zacznijmy od tego na czym lepić.
Najlepiej, by była łatwa do utrzymania w czystości i odporna na uszkodzenia. W sklepach plastycznych znajdziemy tzw. maty samoregenerujące (klik), po których możemy bez obaw ciąć skalpelem. Ich cena jednak może odstraszyć. Osobiście za nimi nie przepadam, gdyż są dla mnie za ciemne i wszystko mi się na nich zlewa, ale wiem, że wielu lepiących z niej korzysta i są zadowoleni.
Sama korzystam z najzwyklejszego na świecie kafelka i to jest mój numer jeden :) Powierzchnia jest jasna, bez problemu się ją wyczyści, nie pozostają ślady po cięciu skalpelem i to, czym  góruje nad matą - po skończonej pracy, można taki kafelek wsadzić bezpośrednio do pieca i wypalić, nie martwiąc się o to, że przy przenoszeniu uszkodzimy nasze dzieło. Jeżeli nie mamy pod ręką kafelka, możemy także użyć szybki od antyramy, pod którą podkładamy białą kartkę. Kosztują grosze i są dostępne niemalże wszędzie. Można też lepić na biurku, jak Wam nie szkoda go zarysować i zapaskudzić resztkami modeliny :P

Czym ciąć?
Oczywiście czymś ostrym :) Może to być nawet zwykły kuchenny nożyk do warzyw. Jeżeli potrzebujemy jednak cięcia precyzyjnego, warto zaopatrzyć się w cieńsze ostrza. Najtańszą z możliwych opcji jest nóż do tapet W sklepach znajdziemy także skalpele (klik) z różnego rodzaju obsadkami. Ja za swój zestaw 10 ostrzy zapłaciłam na promocji w plastyku 12zł. Na allegro znajdziemy zestawy nawet 50 elementowe za ok. 50zł (liczę już z dostawą), jednak czy aż tyle będzie nam potrzebne? Zdradzę Wam, że od trzech lat korzystam nieustannie z tego samego ostrza i wróżę nam jeszcze wiele wspólnych lat :D Odpowiedź więc nasuwa się sama :)
FIMO i Sculpey mają w swojej ofercie nożyki do cięcia (klik). Ich ceny oscylują również koło 50zł (za 3 sztuki). Są przydatne, gdy pracujemy z dużymi blokami masy np. przy technice millefiori, albo gdy potrzebujemy uzyskać kształt zygzakowaty. W tym miejscu również warto wspomnieć o czeskiej Lucy Clay Slicer (klik) - bardzo ciekawej maszynce do cięcia. Jest to jednak bardzo kosztowny wydatek :P

Czym wałkować?
Tutaj można użyć niemalże wszystkiego, co ma kształt wałka (tylko nie z plastiku). W sklepach znajdziemy wałki akrylowe (klik), których nie polecam kupować, bo są po prostu drogie. Warto za to zainwestować w maszynkę do makaronu (klik). Najlepiej szukać tych używanych, które komuś zalegają w szafie, albo poszukać w czeluściach własnych :) Dzięki maszynce szybko uzyskamy arkusz modeliny o równej grubości, a także bez problemu wykonamy skinner blend, czyli po prostu efekt cieniowania.

Czym modelować?
Gdy mówię o modelowaniu, mam na myśli nadawanie kształtów i szeroko pojęte rzeźbienie.
Najbardziej popularne są narzędzia kulkowe (klik). Jeżeli chodzi o cenę, to co sklep to inna. Najdroższe widziałam w uwaga... sklepach dla plastyków (5-8zł/szt), a najtańsze w hurtowniach kosmetycznych (2,30-3,50zł/szt). Szukać ich trzeba pod nazwą sonda do zdobienia paznokci. Cztery różne rozmiary kuleczek (czyli dwa dwustronne narzędzia), spokojnie nam wystarczą.

Wśród blogerek zajmujących się lepieniem z modeliny, bardzo znane są także te narzędzia (klik). Swoje główne zastosowanie mają w masach cukrowych. Jeżeli mamy ograniczone środki, na początek będą dobre, bo kosztują zaledwie 10zł. Trzeba się jednak liczyć z tym, że końcówki są większe i trudno pracować nimi precyzyjnie. Należy także po każdym użyciu porządnie je wyczyścić, ponieważ są plastikowe (pozostawione resztki będą wchodzić w reakcję z plastikiem i będą go rozpuszczać).

Clay shapers
(klik) - moje ukochane :) Są to narzędzia o silikonowych końcówkach. Występują w trzech typach: twardy, średni i miękki. Wielofunkcyjne i warte zakupu. Posiadam zestaw o średnio twardych końcówkach, a przymierzam się jeszcze do zakupu tego o miękkich. Za 6 shaperów zapłaciłam w zeszłym roku 35zł. Przy rzeźbieniu przydatne mogą okazać się także narzędzia do ceramiki (klik), czy też narzędzia dentystyczne (klik).

W sklepach znaleźć możemy gadżet o nazwie praska do modeliny (klik) z wieloma wymiennymi nasadkami. Wygląda bardzo zachęcająco, ale niestety, te które są u nas dostępne są niezwykle trudne w obsłudze - przeciśnięcie przez nią modeliny graniczy z cudem. Na przeciw wymaganiom wyszła Lucy Clay ze swoją praską (klik) ta jednak kosztuje ok. 400zł :P

Foremki do modeliny (klik) to produkt, o którym także warto wspomnieć kilka słów. Wykonane z miękkiego silikonu, pozwalają na szybkie uzyskanie dowolnego kształtu. Choć wielu lepiących jest im przeciwnych, dalej cieszą się dużą popularnością, zwłaszcza wśród osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z modeliną. Z ciekawości zakupiłam dwie foremki - różyczki i powiem Wam, że jest to świetna sprawa przy zabawie z maluszkami :) W sklepach znajdziemy także maty fakturowe (klik), które pozwalają na odbijanie różnych wzorów na modelinie. W swojej ofercie mają je FIMO i Sculpey.

To by było na tyle :)
Przed nami jeszcze trzecia i ostatnia część o tym, co jeszcze możemy wykorzystać w pracy z modeliną. Jak macie jakieś pytania, zapraszam do zadawania ich w komentarzach. Miłego wieczoru :)