Witajcie Kochani!
Kiedy Ania poprosiła mnie o wymyślenie dla Was nowego cyklu, od razu wiedziałam, że będą to baśnie :) Pierwszą naszą propozycją jest Roszpunka autorstwa Braci Grimm. Naszyjnik, który przygotowałam jako pracę przykładową, przestawia Złotowłosą siedzącą na parapecie okienka w wieży.
Zarwałam całą noc, by skończyć ją na czas. Poszłam spać o 9 rano :D Jednak już dawno nie lepiło mi się tak dobrze. Noc to taka pora, w której zdecydowanie pracuje mi się najlepiej. Cisza i spokój, kubek herbaty, czasem gra mi muzyka (ostatnio zasłuchuję się w Celtic Woman - naprawdę polecam, piękne, relaksujące utwory). Taka sowa ze mnie :)
Całość ma 8,5cm, postać roszpunki zaś 5,5cm. Jako koloru bazowego użyłam Cernitu w kolorze granitu. Powiem Wam, że jest obłędny! Ma tyle drobinek i "kłaczków", że nawet nie przejmowałam się, jak coś mi tam się zaplątało. Zakochana również w brokatowym niebieskim FIMO i to właśnie z niego zrobiłam sukienkę :)
Na koniec zapraszam Was oczywiście w wzięcia udziału w wyzwaniu w Kreatywnym Kufrze (KLIK)
EDIT:
Ponieważ w "Rozkręconych Myślach" pojawiło się nowe, bajkowe wyzwanie, nie mogę przejść obok niego obojętnie. Dlatego więc zgłaszam moją Roszpunkę :)
********************************************************************************
Był sobie kiedyś mąż i żona. Od dawna życzyli sobie dziecka,
lecz daremnie. Wreszcie żona znalazła powód do nadziei, że Bóg spełni ich
życzenie. Ludzie ci mięli w oficynie małe okienko, przez które mogli dojrzeć
wspaniały ogród, a był on pełen najpiękniejszych kwiatów i ziół. Otaczał go
wysoki mur, przez który nikt nie ważył się przejść, bo należał do pewnej
czarownicy. Miała ona wielką moc i bał się jej cały świat. Któregoś dnia żona
stanęła przed oknem i spojrzała na ogród. Zobaczyła grządkę obsadzoną
najpiękniejszą w świecie roszpunką. Wyglądała tak świeżo i zielono, że poczuła
nieodpartą ochotę by jej skosztować. Pragnienie rosło z dnia na dzień, lecz
wiedziała, że roszpunki nijak nie dostanie, podupadła, zrobiła się blada i
zabiedzona. Wystraszył się jej mąż i rzekł: „Co ci dolega, żono?” – „Ach,”
odpowiedziała, „Jeśli nie dostanę roszpunki z ogrodu za naszym domem, umrę.”
Mąż kochał ją. Pomyślał: „Przynieś żonie roszpunki nim zemrze, choćby za
wszelką cenę.” O zmierzchu wspiął się na mur i znalazł się w ogrodzie
czarownicy, naciął w pośpiechu garść roszpunki i zaniósł żonie. Zrobiła z niej
sałatkę i zjadła ją z wielką żądzą. Smakowała jej tak bardzo, że następnego
dnia pragnienie jej stało się trzy razy większe. Jeśli miała odzyskać pokój
duchy, mąż znów musiał zejść do ogrodu. Zszedł więc o zmierzchu. Jednak gdy
zszedł z muru, wystraszył się okrutnie, bo ujrzał przed sobą czarownicę. „Jak
śmiesz”, rzekła złowrogo patrząc, „schodzić do mego ogrodu i jak złodziej kraść
mi roszpunkę? Słono za to zapłacisz!” – „Ach;” rzekł mąż, „Niechaj prawo ustąpi
przed litością, zrobiłem to z potrzeby. Moja żona dojrzała waszą roszpunkę
przez okno i odczuła tak wielkie pragnienie, że by umarła, gdyby nie mogła jej
zjeść.” Czarownica popuściła w swoim gniewie i rzekła do niego: „Jeśli sprawy
tak się mają, jako powiadasz, pozwolę ci zabrać roszpunki, ile zechcesz, ale
pod jednym warunkiem: Oddasz mi dziecko, które za sprawą twej żony na świat
przyjdzie. Będzie mu dobrze, a będę się o nie troszczyć jak matka.” Mąż zgodził
się w strachu, a gdy nadszedł czas rozwiązania, zjawiła się czarownica i dała
jej imię Roszpunka, po czym zabrała ją ze sobą.
Roszpunka
była najpiękniejszym dzieckiem pod słońcem. Gdy miała dwanaście lat, zamknęła
ją czarownica w wieży, a leżała ona w lesie i nie miała schodów ani drzwi. Na
górze było tylko małe okienko. Gdy czarownica chciała wejść, stawała pod wieżą
i wołała:
Roszpunko,Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!”
Spuść mi na dół włosy!”
Roszpunka
miała wspaniałe, długie włosy, jak tkane ze złota. Gdy słyszała głos
czarownicy, rozwiązywała warkocze, zawijała na haku okiennym, a potem włosy
spadały dwadzieścia łokci na dół, by czarownic mogła po nich wejść.
Zdarzyło
się po paru latach, że przez las koło wieży jechał królewicz. Usłyszał śpiew,
tak uroczy, że zatrzymał konia i słuchał. To głos Roszpunki tak rozbrzmiewał słodko.
Dziewczyna śpiewała w swej samotności dla zabicia czasu. Królewicz chciał wejść
na górę, szukał drzwi do wieży, lecz nie mógł ich znaleźć. Pojechał więc do
domu. Lecz śpiew tak poruszył jego serce, że codziennie zjawiał się w lesie by
posłuchać. Gdy raz stał za drzewem, ujrzał czarownicę i usłyszał jak woła:
„Roszpunko,Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!”
Spuść mi na dół włosy!”
Spuściła
wtedy Roszpunka swoje włosy, a czarownice weszła po nich na górę. „Jeśli do
drabina, po której można wejść na wieżę, to i ja szczęścia spróbuję” Następnego
dnia, gdy robiło się już ciemno, podszedł do wieży i zawołał:
„Roszpunko,Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!”
Spuść mi na dół włosy!”
Wnet
włosy spadły z góry, a królewicz wspiął się po nich na wieżę.
Na
początku przeraziła się Roszpunka okrutnie, gdy wszedł mężczyzna, jakiego
jeszcze na oczy nie widziała. Lecz królewicz począł przyjaźnie z nią rozmawiać,
opowiedział jej, jak jej śpiew poruszył jego serce, że nie zaznał odtąd spokoju
i musiał ją wreszcie ujrzeć. Roszpunka zapomniała o strachu, a gdy ją zapytał,
czy zechce go wziąć za męża, widziała przy tym, że był młody i powabny,
pomyślała sobie: Będzie mnie kochał bardziej niż starta pani Gotel i rzekła
„Tak”. Złożyła swą dłoń w jego dłoń. „Chętnie z tobą odejdę, ale nie wiem, jak
zejść na dół. Gdy będziesz przychodził, przynoś mi za każdym razem jedwabnych
nici, a uplotę z nich drabinę. Gdy ją skończę, zejdę na dół i weźmiesz mnie na
swego konia.” Umówili się, że będzie do niej przychodził co wieczór, bo za dnia
przychodziła starucha. Czarownica nie spostrzegła też niczego, aż Roszpunka
pewnego dnia rzekła: „Powiedzcie mi, panie Gotel, jak to jest, że ciężej mi was
wciągać niż młodego królewicza? On w jednej chwili jest u mnie!” – „Ach, ty
bezbożne dziecko!” zawołała czarownica. „Czego muszą słuchać uszy moje. Myślałam,
że ukryła cię przed światem, a ty mnie i tak oszukałaś!” W złości chwyciła za
włosy Roszpunki, owinęła je o swą lewą rękę, a w prawicę chwyciła nożyce i
ciach, ciach,, odcięła je. Piękne kosmyki leżały na ziemi. Była tak bezlitosna,
że zaprowadziła biedną Roszpunkę do pustelni, gdzie musiała żyć w wielkiej
nędzy.
Jeszcze
tego samego dnia, gdy odtrąciła Roszpunkę, odcięte włosy przywiązała do
okiennego haka, a gdy przybył królewicz i zawołał:
„Roszpunko,Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!”
Spuść mi na dół włosy!”
Spuściła więc włosy. Królewicz wszedł na górę,
lecz nie znalazł tam ukochanej Roszpunki, a czarownicę, która patrzyła na niego
jadowitym i złym wzrokiem. „Aha,” zawołała dziko, „Przychodzisz po swą
ukochaną, ale piękny ptaszek nie siedzi już w gnieździe, przyszedł po niego kot
i tobie też oczy wydrapie. Straciłeś już Roszpunkę, nie ujrzysz jej więcej!”
Królewicz wychodził z siebie z bólu i skoczył w rozpaczy z wieży. Uszedł z
życiem, lecz ciernie w które wpadła, wykłuły mu oczy. Błądził ślepy po lesie,
żywił się korzonkami i jagodami. Nie pozostało mu nic jak tylko płacz nad
utratą ukochanej kobiety. Wędrował parę lat w nędzy tu i tam, aż wreszcie
dotarł do pustelni, gdzie w żalu mieszkała Roszpunka z bliźniętami, które
powiła, a był to chłopczyk i dziewczynka. Usłyszał głos i wydał mu się znajomy.
Zbliżył się do niego, a gdy był już blisko, rozpoznała go Roszpunka, rzuciła mu
się na szyję i zapłakała. Dwie łzy spadły na jego oczy, zrobiły się przejrzyste
i mógł odtąd widzieć jak przedtem. Poprowadził ją do swego królestwa, gdzie
przyjęto go z radością i żyli jeszcze długo w szczęściu i radości.
cudowna:)
OdpowiedzUsuńNiesamowita praca... Nie wiem jak Ci się udaje doprowadzić figurki do takiej perfekcji... Każda kolejna wydaje się być bardziej idealna. Sukienka mnie całkowicie wbiła w ziemię... Serce rośnie, widząc taki talent...
OdpowiedzUsuńAż nie wiem, co powiedzieć. To, co piszesz naprawdę podnosi na duchu, cierpię na kryzys twórczy ostatnio i tak ciężko mi się do kupy zebrać..
UsuńDziękuję Ci z całego serca :*
Cudna praca......... Gratuluję talentu.....
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniś :)
UsuńJest prześliczna!
OdpowiedzUsuńDoskonała, ile takie cudenko kosztuje?
OdpowiedzUsuń"Doskonałość jest miarą nieba, dążenie do doskonałości miarą człowieka." :)
UsuńCeny są różne, wszystko zależy od projektu, najlepiej kontaktować na maila: katalinhandmade@gmail.com
Cudna , każdy szczegół dopracowany a przy tym rozmiarze to naprawdę nie lada wyzwanie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńNajwięcej pracy z oczami, ale uparcie ćwiczę, by w końcu wyszły mi takie, jakie namalowałam sobie kredkami na kartce :)
Wspaniała praca! Wszystkie szczegóły takie dopracowane, zadbałaś o każdy element:)
OdpowiedzUsuńSerce rośnie :)
UsuńPrzepiękna Roszpunka!
OdpowiedzUsuńWow cudna, dopracowana w każdym calu i jakie nogi długie i oczka takie piekne, zamyslone. Piękna praca :)
OdpowiedzUsuńJest niesamowita♥♥♥
OdpowiedzUsuńBrak mi słów! Cudowna! :-)
OdpowiedzUsuńJest przecudna :-)
OdpowiedzUsuńWspaniała jest :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowna :D
OdpowiedzUsuńJa również wolę lepić po nocy niż w dzień.
Tylko szkoła nie zawsze pozwala >.<
Twoja biżuteria jest tak wspaniała, że nie mogę się napatrzeć
OdpowiedzUsuń:) Masz niesamowity talent, a każdy element jest dokładnie wykonany. Widać, że w swoją pracę wkładasz całe serducho :) Podziwiam i pozdrawiam :)
Cudowna praca :D
OdpowiedzUsuńcudne :)
OdpowiedzUsuńPięknie to wygląda;)
OdpowiedzUsuńKatalina, ostatnio przegladając różne prace z mas na necie, trafiałam na mini dzieła pewnej kobietki, która wymiata w swoim fachu. http://angeniacreations.blogspot.com/ I powiem ci, że twoje dziewczynki troche mi przypominają te jej. Obie robicie fajniutko i słodko, i chyba nawet sama spróbuję na użytek domowy, zrobic parę rzeczy dla córci. Ta masa ma szalone możliwości, wstyd by było nigdy nie spróbować przynajmniej... Pozdrawiam i czekam na kolejne natchnienie z twojej strony...
OdpowiedzUsuńOj tak, Angenia wymiata, to się dopiero nazywa talent, mi to mile do niej :) Na świecie jest kilkadziesiąt babeczek tworzących figurki w takim "japońskim" stylu i fajne jest w tym to, że nie ma między nimi żadnej konkurencji czy współzawodnictwa. Choć tworzą podobne w tematyce dzieła, to jednak każda po swojemu, wkłada w to swoje serce i duszę. Również staram się, by moje prace były wypełnione "mną", mam nadzieje, że mi się to udaje :)
UsuńOj tak, masy polimerowe dają nieskończone wręcz możliwości wykorzystania. Tyle cudów można z niej stworzyć, także koniecznie próbuj, no i nie zapomnij się pochwalić :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Ślicznie,delikatnie,zachwycam się ♥Pozdrawiam serdecznie ♥
OdpowiedzUsuńŚliczna ;)
OdpowiedzUsuńAle cudeńko :)
OdpowiedzUsuńŚwietna jak zawsze, suknia i włosy mistrzostwo, a w oczach to się utopić można :)
OdpowiedzUsuńpo prostu się zakochałam jest przepiękna! <3 weszłam przypadkiem ze strony konkursowej - wow!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Try to design
i zapraszam do nietypowego wyzwania TUTAJ
Cudowna. :)
OdpowiedzUsuń